Jak w tytule. Bawie się i już :)
Nie będe się tu rozpisywać.
Po prostu wkurzyłam się na siebie - a w sumie na sytuacje (notoryczny brak czasu dla tworzenia, w związku z dzieckiem 24h/dobę w domu i to aż do września) i marząc o ponownym zabraniu się za rzeźbę mego fryza Magnaat, zaczęłam się znęcać nad klaczą Clydesdale Hessa Tamiflu - klik.
Oto efekt po kilku dniach. Minimalne miejscowe szlify , plus nadbudowanie masą plastyczną interesujących mnie partii ciała aby poprawić proporcje sylwetki i wady budowy ( koziniec itp.).
Niestety nie da rady, aby była lżejsza jak mi sie marzyło - bo ze szlifowaniem na piechtę nie dałam rady !!! Auua ;/ W oststeczności będzie to bardzo ciezka klacz Clydesdale, a może nawet zmienię ją na Shire. Miała być siwa, ale chyba jednak będzie gniada - co wydaje mi się o wiele cięzsze do wykonania bez aerografu.
Widzicie zmiany?
***
Nie przeoczcie dzisiejszego postu o Photo Show Model Konia
Pozdrawiam !
-->
Ciekawie się zapowiada;)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze postępy
Pozdrawiam:)
Nie mogę się doczekać efektu końcowego,na pewno po metamorfozie klacz będzie wyglądać wspaniale :)! Pozdrawiam u mnie n/n.
OdpowiedzUsuńTak, niech będzie gniada :D Fajnie by było, gdybyś zmieniła ją na Shire ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
schleichikuliny.blogspot.com
Noo, nie mogę doczekać się efektu końcowego. :D
OdpowiedzUsuńPzdr!!
Życzę więcej czasu na te cudo i inne modele, bo ma pani ogromny talent.
OdpowiedzUsuń