10.10.2016

JAK KUPOWAĆ MODELE KONI? JAK ZBUDOWAĆ WYMARZONĄ KOLEKCJĘ MODELI KONI ?

Wielokrotnie dostawałam pytania o to i zbliżone tematy. Czasem bywają ciekawe dyskusje w komentarzach. A jako, że przygotowuję pewien  post do publikacji, to postanowiłam wcześniej  napisać kilka słów na temat samego kupowania modeli.

Być może niektóre z moich podpowiedzi, wniosków
dadzą Ci wskazówki jak kupować modele koni.

Breyer Traditional Ideal Old

Po pierwsze CHCIEJLISTA

Wyszukując modele staram się trzymać z grubsza mojej Chciejlisty -> klik
To nie tylko internetowa zabawa, ale przede wszystkim bardzo sprytne narzędzie, które  edytuję co jakiś czas, tak by się nie zagrzebać w setkach kuszących modeli.
To co trafia na listę ma zazwyczaj pierwszeństwo w razie wątpliwości nad kilkoma końmi.

Zapisując konie na listę staram się przejrzeć wszystkie dotychczasowe malowania na danym moldzie i określić czy szukam konkretnej maści, czy raczej chodzi mi o sam mold w jakiejś fajnej maści. Jeśli to drugie-  rozważam kupienie łatwo dostępnego, przez co zazwyczaj tańszego, modelu z obecnego katalogu, z wyprzedaży, a czasem staram się zaczekać na kolejne wydanie ( tak doczekałam m.in. bułanego Connemara Pony, Black Caviar, Santiago, Dont Look Twice)  
Jeśli marzy mi się konkretne malowanie - uzbrajam się w cierpliwość- bo zazwyczaj wiąże się to z

Black Caviar

większymi nakładami i koń zostaje zapisany na liście.

Ważne by w liście co jakiś czas przestawiać kolejność koni. Nie istotne jest dokładne miejsce, ale to, czy koń jest w pierwszej, czy może w trzeciej dziesiątce ( patrząc na oko - to nie matma).

Konie z pierwszej dziesiątki staram się zdobyć wszystkie - bo to one głównie decydują o moim zadowoleniu z całej kolekcji, spokoju. Z tym, że nauczyłam się nie robić tego na szybko, na już, szczególnie jak interesuje mnie konkretna, często wycofana maść. Bo to zazwyczaj kosztuje więcej. Wolę sobie poczatować spokojnie na okazje, wyszukiwać konie NIB (New in Box- nowy w pudełku), lub w nieskazitelnym stanie za możliwie znośna cenę. Przez to co jakiś czas odpalam np. ebay.com i inne strony i porównuje ceny, oraz stan modeli. Ceny niektórych modeli co jakiś czas się wahają. A czasem nie ma danego modelu w dobrym stanie, natomiast kiedy indziej się pojawia, lub trafia się jakaś okazja, nawet NIB w względnie dobrej, jak na dany model cenie. Wtedy poluję, jak nic nie ma z listy, ani jakiś wybitnie interesujących koni - odpuszczam i zapamiętuje ceny.

A w międzyczasie mogę upolować konia z kolejki, lub z dyszki drugiej, a może nawet z trzeciej.
Konie z drugiej dyszki często potrafią mnie bardzo ucieszyć, zaskakiwać. Tu działa troszkę zasada miłej niespodzianki, z nieco mniej wymarzonego, więc często tez mniej znanego  modelu.

Konie z trzeciej dziesiątki najchętniej nabywam przy okazji, w jakiejkolwiek, a odpowiadającej mi maści, albo potrafię kupić je jako "body" na przeróbki jak np. stara klacz pełnej krwii z sysakiem Hessa ( Hossa i Haga). A czasem odpuszczam sobie zakup koni z tej dyszki - bo wszystkich koni przecież nie pomieszczę (-chyba ;) ) w domu. Natomiast  do zmiany domu poczekam sobie jeszcze jakiś czas ;) . 


KONIE Z POZA LISTY 

To często modele, które są trudniejsze do zdobycia, droższe, albo mniej znane. Zazwyczaj mimo iż nigdy na listę nigdy nie trafiły, biorę je pod uwagę i jak pojawia się okazja - zdobywam je ekspresem, dając im pierwszeństwo przed kolejką z listy. Wiele z tych koni jest ciężko dostępna i dana okazja bywa,że nie pojawia się już nigdy. Tak zdobyłam np. AR Cassandro Boy- Nocturno.


KONIE O JAKICH "NIGDY NIE MYŚLAŁAM"

 Oczywiście co jakiś czas pojawia się model "o którym nigdy nie myślałam" i jeśli spodoba mi się na innych zdjęciach ( nie tylko z oferty ! ), to nie waham się go kupić, ale jeśli to nie jest jakaś wyjątkowa okazja raczej wolę się wstrzymać z zakupem, obejrzeć jeszcze więcej fot i w pierwszej kolejności staram się wpisać daną nowość na listę, uwzględniając przybliżoną kolej zakupu.  Dzięki temu unikam zakupu , koni które spodobały mi się na 1-2 fotach, a na żywo rozczarowują.
A czasem gdy jest okazja kupuję konia natychmiast ( po obejrzeniu dodatkowych , poza aukcyjnych fot), jak to było np. z konie Hawk classic, Arabką z rodzinki, dłuta Hessaa Classic, czy z AR Salome.

Konie z tej grupy potrafią dać największą frajdę, utrzymującą się latami, gdy się patrzy na nie i pamięta jakim były zaskoczeniem.



TANIEJ CZY DROŻEJ?

Na początku kolekcjonowania chciałam kupować konie byleby taniej zdobyć interesujący mnie mold.  Czasem nawet nie wybierałam maści u danego moldu, tylko brałam co było tańsze - bywało, że taki koń mi się spodobał, ale było tez sporo rozczarowań.
Szybko zrozumiałam, że nie warto kupować zbyt wiele koni obdrapanych, czy ze statusem"body" jeśli nie ma się czasu/ środków na przemalowywanie i nie szuka się konia do zabawy, a głównie do ekspozycji. Drobna ryska czy dwie na modelu, często klują w oczy , bywają jak zniszczone dzieło i  dają tylko połowiczne zadowolenie z zakupu. A ewentualność przemalowania konia, lub wysłania go do customizera - zwiększa ostateczny koszt modelu i nie gwarantuje zadowolenia z uzyskanego efektu. Taki przemalowany model w konsekwencji często bywa droższy niż gotowy model w dobrym stanie malowania OF. Oczywiście są modele którym warto zaserwować wspaniałe malowania - ale lepiej aby to były nie przypadkowo, okazjonalnie kupione obdrapańce, a moldy ściśle przez Was wytypowane i kupione pod tym kątem, jak np. wiele koni AR, czy wyjątkowo uwielbiany przez Was mold , przemalowany np. na portret ukochanego konia. Tu warto zainwestować w swietne malowania, a takie, świetnie pomalowane konie na bardzo dobrych moldy ( szczególnie AR), często potrafią z czasem zwiększać swą wartość.

  Sama wolę kupić mniej, niestety często przez to droższych modeli OF , ale w pełni mnie cieszących, z statusem NIB, albo w stanie idealnym. To nic, że  nie w internecie nie widać na fotach czy koń ma jakąś tam ryskę, czy jest nieskazitelny. Liczy się to co widać, gdy się podchodzi do półki i to co jest w stanie zaakceptować sam właściciel.  Czasem na interesujący mnie model potrafię czekać kilka lat jak to było np. z  Little Texas, dorwanym jako NIB, kilka lat po wycofaniu.


KONIE WYCOFANE I WYLATUJĄCE NIEBAWEM Z PRODUKCJI 


Konie wylatujące niebawem z produkcji maja u mnie zdecydowane pierwszeństwo. 
Jeśli są na mej liście choćby w drugiej czy trzeciej dyszce , a może i dalej - pod koniec roku uzyskują u mnie swoiste pierwszeństwo. Dlaczego ? Bo mam już swoje doświadczenia: już kilka razy odpuściłam sobie dany model, gdy wypadał z sprzedaży, a potem on drożał i był poza mym zasięgiem- jak np. Esprit. Czasem taki model udaje się kupić jeszcze długo po wypadnięciu z produkcji i  to w ormalnej cenie. Bywają nawet modele, na które w tym momencie można złapać ciekawą cenowo okazję. Ale ciężko jest wytypować jaki model szybko niemalże zniknie, jaki zdrożeje, a który będzie tańszy (-nieliczne rodzynki). Jeśli człowiekowi zależy na jakimś modelu lepiej go kupić zawczasu i mieć spokój, nie tracić  czasu na późniejsze poszukiwania w necie.


Little Texas

Sama przegapiłam czas ostatnich egzemplarzy Little Texasa, czy Let's Go Racing set z karym Secretariatem- Swarovskym. A potem kilka dobrych lat przetrząsałam aukcje, sklepy za tymi końmi, szukając głównie  NIB, ale w znośnej cenie. Ostatecznie się udało, ale ile mnie to czasu ( co ma tez swą cenę) i zachodu kosztowało niewiele osób wie. I postaram się unikać takich sytuacji. Wolę od razu zdobyć wycofywany, a upragniony model, choćby  miał wisieć jeszcze w sklepach jeszcze przez kolejny rok, czy dwa w normalnych cenach.
Tak kupiłam w tamtym roku Hicksteada, Sjokolade - bo wiem, że za parę lat bym je szukała, oraz  Ventarrones i nie do końca mnie przekonujacy wtedy Grullo Pinto. Przykładowo trzy pierwsze konie wciąż są łatwe do zdobycia, ale już taki  Grullo Pinto Ethereal pojawia się w pudełkach na ebay.com za 90-130 dolarów ( 350-500 zł), a w Europie widywałam już egzemplarze  w granicach setki euro.   A kupiłam mego grullo myśląc co będzie jak mi się za pół roku, podobnie jak kiedyś było z Little Texas, ubzdura, że jednak chcę wersję Grullo, a nie jakąkolwiek inną maść, wszak mold kocham i samą maść uwielbiam. Grullo stał u mnie kilka miesięcy w kartonie, nim mnie ostatecznie przekonał, że jednak wybieram go, a nie jakiegokolwiek innego Ethereala, którym się w międzyczasie przyglądałam jeszcze.
W tym roku też planuję kupić coś z listy wypadających koni. Konsekwentna realizacja tego planu od około 4 lat ( w Schleich robię tak od dawna) pozwala mi zawsze zdobyć możliwie dużą część modeli i konsekwentnie przybliżać się do momentu, gdy mogę kupować co raz więcej nowości, bez obaw o starsze modele.

Czyli zdobywanie nowości niestety przez to spada na dalszy plan. Pozwalam sobie przez to na sprowadzenie niewiele najnowszych- raczej najbardziej wymarzonych modeli , jak było u mnie z Totilasem, Valegro, Santiago. Troszkę to smutne, ale pozwala budować kolekcję według mego planu i chciejlisty, a nie tego co aktualnie serwują nam firmy. Oczywiście choćby dla radości  dobrze jest zdobyć jakaś nowość, czy kilka, ale warto nie stracić tu z oczu starszych koni, które wzbudzają już może mniej zachwytów na forach, ale mogą szybko zniknąć.


Oczywiście bardzo ważne jest w tym wszystkim to z gdzie jest dostępny dany model.
Wspaniale jest gdy modele są u nas w kraju, czy tuż za miedzą i mają normalne koszty wysyłki. Sama krocie przepłaciłam za konie sprowadzane z USA, gównie dlatego, że zaczęłam budować kolekcje w latach gdy nie było Breyerów w Polsce. Doceńcie luksus jaki macie !!! Czasem kupuję coś z za Oceanu, gdy uznaje, że dany model wybitnie marzy mi się w dokładnie tym malowaniu, a jest on niedostępny w EU. Ale od kilku lat staram się kupować z Polski, lub Europy.
A gdy mam do wyboru dwa podobające mi się malowania - jeden w USA, a drugi w PL jak było np. z Idocus i Ravel - wolę często wybrać bliższy, lepiej dostępny model i cieszyć się z nowego koniska w stajni już za kilka dni.


Ravel w stajni :)


***
Mam nadzieję, że komuś się przysłużą choć troszeczkę moje obserwacje, strategia i ten post.
Jestem ciekaw co myślicie?

***
Pozdrawiamy !


7 komentarzy:

  1. Hmmmm... Wycofańce skąd ja to znam... ( Mój komentarz będzie opierał się o schleichy bo w breyerowym temacie siedzę krótko a posiadam owego jeszcze krócej.)
    No więc tak co do wycofańców samą prawdę opisałaś (tak, tak przyjęłam wiadomość bez "Paniowania" ;))) ) nawet jak jakiś koń był dalej w mojej chciejliście (mimo że bloga nie prowadzę i raczej nie zamierzam to prowadzę takie coś bo ułatwia to życie :D i w ogóle... ) to gdy pojawia się wiadomość że będzie wycofany to przyspiesza się automatycznie jego zakup. Nawet jak nie uda mi się go upolować to jestem zaprzyjaźniona z OLX-em i jest okej :D oczywiście kupno rzeczy używanych wiąże się z ryzykiem ich stanu no ,ale w niektórych przypadkach można zaryzykować (chociaż im więcej zdjęć i opisu tym lepiej jestem do danej oferty nastawiona.) aczkolwiek ti raczej dotyczy schleichów bo breyera za kosmiczną sumę i w kosmicznie załóżmy złym stanie szkoda przepłacać i zapewne lepiej czekać na lepsze okazje np. Na Ebayu...
    I jeszcze taka aka rada dla osób które denerwują w schleichach "rozwalone rodzinki i źrebaki sieroty" xD
    NIGDY ale to NIGDY nie kupujcie sobie najpierw źrebaka :'p
    Bo teraz na matkę czekają u mnie z trzy czy cztery źreby (nie tak dużo wcześniej było tego więcej) oczywiście wyjątki gdy np. Schleich nie wypuści na rynek klaczy jak w przypadku ardenów, ale to może udałoby się kupić na bieżąco... Jejku, mam tyle myśli w głowie a nie wiem jak je ogarnąć... Mam nadzieję że ludzie to ogarnęli. Bo o ile moje komentarze są nieskładne to opowiadania gdy się skupię nawet wychodzą. Natłoki myśli są przytłaczające:') jak nie zrozumieliście to sobie przeczytajcie bez nawiasów... Jeju ile ich jest... *-*
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym zdobywaniu wymarzonych modeli!
    Srokata

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale można zrozumieć To co napisałaś! Super komentarz i podsumowanie ! Jak kupowałam więcej Scleich podobnie robiłam jak z Breyerami. Pierwszeństwo dostawały wycofańce, więc zawsze dawałam radę zdobyć większość interesujących koni, a po kilku latach takiej praktyki dawałam radę być na bieżąco, a nawet zdobywać większość interesujących mnie nowości.

    Jeśli chodzi o stan "używany" - Schleich łatwiej mi kupić w takim stanie. One mają na prawdę odporne farby, a i na nich tak nie widać ewent. obdrapań. Z Breyerami jest nieststy słabiej- na nich wszytko widać, łatwiej o obcierki- dlatego krytyczniej podchodzę przy nich do stanu używanego.
    Vish lista oczywiście może byc nawet w zeszycie, czy na kompie w Word-zie. Forma nie ma większego znaczenia, poza tym, że w wersjach komputerowych, czy netowych łatwiej przestawia się kolejność, dołącza foty, wstawia nowości, wykreśla upolowane konie.
    Dzięki za dobre podsumowanie i pozdrawiam !!!
    P.S. Dzięki za pamięć co do nie-paniowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post!
    Sama od jakiegoś czasu myślałam nad kupnie breyera tradisional, jednak mi się jak zwykle podobają modele, które nie są dostępne/ trudno dostępne w Polsce. Co do koni używanych - trzeba sprawdzać w jakim są stanie. Kiedy kupuje figurki zwykle kupuje nowe, jednak w mojej kolekcji znalazły się też 3 używane( moja kolekcja jest mała). Rozumiem że koń z 2000r. nie będzie w stanie idealnym ( ten z 2000, akurat był w najlepszym stanie z całej trójki).
    Mam jeszcze pytanie, ile kosztował Cię Legionario II ? Znalazłam na ebay konia w tym moldzie, tylko gniadego za ok.137,85 zł (36,00$)+ przesyła i się zastanawiam czy ta cena nie jest czasem zbyt tania. Koń jest w stanie NIB. Jak myślisz kupić, czy nie?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Legionario mam może juz 8-10 lat lub cos koło tego- więc ceny, oraz kursy walut bardzo sie zmieniają.

    Ale pamiętam,że płaciłam za niego grosze - typu 15-20 dolarów, może nawet mniej plus jakieś 21-25 dol za przesyłkę z USA . Uwzględniając, że wtedy nie było w ogóle Breyerów w Polsce, w Europie też było ciężko je dostać ( a nowe w WB kosztowały słoną kasę, przesyłki do Polski - zawyżano wtedy bardzo !! Np. przesyłka kartonu Salinero z WB kosztowała mnie niemal tyle co sam koń o zgrozo! ).
    Więc kupienie Legionario wyszło mnie stosunkowo tanio. Ba, koń nawet był w świetnym stanie jak na taką datę produkcji i cenę aukcji. Ale ja i tak planowałam go podłubać.

    Jakiś czas temu widziałam Legionario z USA za ok. 15 dolców, tylko przesyłka z USA swoje robi - koszt ostateczny jednak wychodzi zauważalny, dlatego nawet jeśli tanio- warto raczej kupować modele nie przypadkowe.
    Jak zalezy Ci na malowaniu to taki gniadosz ma normalną cenę. Maśc może się podobac i być warta kasy. Ale jeśli możesz sobie przemalować konia to Legionario siwego pewnie znajdziesz dużo taniej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nadal ślęcze w Shleich. Breyer za drogie, za do Schleich idealne dla mnie cenowo.
    Wiesz może czy w dużym, ''głównym'' smyku można kupić te różne kantarki czy derki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One też są piękne! I nie dziwię się, tym którzy zostają w tej skali, czy firmie. Koniki te mają swe zalety, wygodną wielkość- co jest mega ważne, masę akcesoriów itp. A najważniejsze, że przynoszą radochę ! Niebawem bedzie post o moim kolejnym koniku Schleich :)

      I wczoraj opublikowałam post o koniku Grand Champions, w którym napisałam dygresję, że bardzo mi się podoba odwaga osób, które w zaparte zbieraja to co im się podoba - czy to kucyki MLP, czy zabawkowe Grand Chgampions, śmieszne Julipy, czy inne, niezależnie od tego jak na to patrzą inni. To Wam koniki maja dawać radość, a nie np. widzom Waszych blogów, czy koleżankom z forum.
      Czassem mam wrażenie, że w kilku kręgach, teraz nam się zrobiła taka presja na konie AR, że jak już nie masz takowego, to jesteś blee. I wystarczy mieć stado AR, by stać się guru towarzystwa. ...to mi pachnie tym samym co posiadanie spodni c, butów, czy auta lepszej marki.
      Oczywiście nie dyskutuje tu o samej jakości koni, tylko o tym co dzieje się delikatnie w tle. Są tacy, co chcą mieć porshe, za jego konkretne osiągi, stylistykę oraz użytkowość. Ale i są tacy co chcą mieć to porshe bo jest drogie i fajnie się w nim "pokazać". - Tu przejaskrawiam mocno temat, po to byście dobrze zrozumieli co mam na myśli.
      Nie atakuje oczywiście to zafascynowanych tematem posiadaczy koni AR ( sama mam takowe), doceniającym ich piękno. To przecież coś pięknego.
      Ale nie podobają mi się wszelkie próby zadzierania nosów co niektórych z tego powodu i dawanie słabego przykładu młodszym.

      Bardzo cenię odwagę osób, które zbierają co im w duszy gra !

      Usuń
  6. Mam pytanko
    Warto kupić używanego konia breyer traditional?

    OdpowiedzUsuń

Witaj. Dzięki, że czytasz moje posty.
Niedawno znalazłam i usunełam kilka komentarzy nie zwiazanych z treścią reklamujacych jakieś dziwne rzeczy, prawdopodobnie z jakiegoś robota. Więc teraz wstawiane komentarze będą sprawdzane. Pozdrawiam :)