Powracam, po nieobecności związanej m.in. z chorobą. Mimo to jeździłam na uczelnię i dokończyłam mą pierwsza płaskorzeźbę konia, której zdjęcia z etapów tworzenia pokazywałam tu wcześniej. (Imię zmieniłam, bo mi nie pasowało).
ARGILIO DH- made in Dorotheah :)
Polish Sport Horse Stallion
Płaskorzeźba z gliny czerwonej, wypalonej przez cała noc w temperaturze około 1000 stopni Celsjusza. Wymiary: 44 x 25,5 cm
Jejku ! Po wypaleniu wszystko prezentuje się o niebo lepiej, niż surowa rzeźba, m.in. dzięki jednolitej suchości i barwie o bardzo przyjemnym łososiowym odcieniu.Na żywo jeszcze fajniej to wygląda- na fotach nie dość, że obraz jest płaski, to jeszcze cień często wyolbrzymia którąś część konia (np. cienie przy nogach często mocno je pogrubiają ).
Płaskorzeźba tego typu, rządzi się swoimi prawami. Np. ucho czy nogi będące bliżej nas, patrząc z boku są szersze, niż by były w rzeczywistości – ale to jedyny sposób zrobienia ich tak by nie wisiały w powietrzu i nie ukruszyły się. Niestety to powoduje, że powstający przy nich cień zniekształca rysunek konturów – trzeba się dobrze przyjrzeć, aby wszystko dobrze zobaczyć.
Aby uniknąć zbyt grubaśnych (z boku) nóg musiałam całego konia spłaszczyć równomiernie spłaszczać konia na każdym odcinku ( a ciężko wyobrazić sobie i robić tak nienaturalną szerokość – bardzo pilnowałam tej kwestii, bo takie błędy wyszłyby przy normalnym patrzeniu na rzeźbę).
Jak planowałam tak zrobiłam widoczne mięśnie, ścięgna, żyłki (ale też bez przesady), czy delikatne zmarszczenia skóry. Ogon jest delikatnie pofalowany. Na żywo lepiej widać wszystkie detale.
Tu widać troszkę lepiej nogi, kopyta z koronkami, dolne partie ciała.
Delikatne zmarszczenia skóry poprzecznie względem szyi, z których jestem wyjątkowo zadowolona- na fotce udało mi się uchwycić je jedynie pod tym kontem, na żywo widać je z każdej strony, choć tez bez jakiejś przesady.
Od początku do końca stworzyłam Argilio trzymając się jedynie jednego z moich rysunków, oraz pamięci i wyobraźni. Nie korzystałam z jakichkolwiek zdjęć. Odbierając wypaloną płaskorzeźbę usłyszałam już bardzo pozytywne słowa, m.in. od profesora rzeźbiarstwa - co cieszy mnie szczególnie. Sama w sumie jestem bardzo szczęśliwa z ukończenia i stworzenia konia bliskiego moim wstępnym wyobrażeniom.
Sam koń jest troszeczkę mniejszy od Breyer Ravel Traditional, a większy od Hackney P.
A pamiętacie jak ten chlłopak wyglądał na początku?
Kolejne zdjęcie , troszkę inne światło :)
I jak Wam się podoba moje konisko???
----
Serdecznie Wam dziękuje za miłe słowa, jakie usłyszałam w trakcie tworzenia. Pozdrawiam !
edycja- podmieniam niektóre foty na lepsze technicznie.
Powiem tyle WOW :O
OdpowiedzUsuńKonik jest CUDOWNY!
Śledziłam etapy, jak go tworzyłaś, ale dopiero teraz coś skrobię :). Zazdroszczę talentu, bo masz ogromny :).
Mimo, że, jak napisałaś po wakacjach weźmiesz się za kolejnego, to już na niego czekam :).
Pozdrawiam,
Karo :*
[fantome.bloog.pl]
Cudowny! Ja bym takiego w życiu nie zrobiła (no, może kiedyś, ale wątpię :P). Nawet moje rysunki w porównaniu do tego są masakryczne, a uważałam, że są genialne xd. Nie mogę doczekać się, jak weźmiesz się za kolejnego. Na początku ten koń wcale nie wyglądał jak ten, który jest teraz, ale wiedziałam, że jeszcze coś ci z tego wyjdzie :D
OdpowiedzUsuń(http://konikischleichs.blogspot.com)
Śliczny jest i ma żyłki :D
OdpowiedzUsuńDzięki Twoim postom widać, jak ewoluował i piękniał. Teraz czekam na skończenie tego trójwymiarowego :)
Piękna płaskorzeźba...normalnie wygląda jak Breyer ,,przyklejony" do ściany i zamalowany czerwoną gliną...czyli CUDEŃKO!!Hannowerka
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci to wyszło. Masz talent :)
OdpowiedzUsuń