Absolutny brak wolnej chwili niestety powoduje, że nie mogę pisać tak często jak bym chciała. W przygotowaniu mam post z fotami modeli, ale nie mam kiedy się zabrać za jego dokończenie.
Za to teraz daję na szybkiego trzy fotki moich gliniaków.
Jak widać Leandro DH ma już zarysy czwartej nogi...
Urosła też mu szyja. Prawą zadnią nogę pogrubiłam, ale ją odchudzę od tylnej strony. Wciąż coś mi nie pasuje w okolicy lewego guza kulszowego-rzepu - ale pewnie z czasem coś wymyślę.
Roboty wciąż bardzo wiele- końca nie widać. Ale nie zamierzam się śpieszyć, pomimo tego, że bardzo rzadko mogę do niego siąść.
Chwilowa przerwa nad pracą szkolnego, splaszczonego Armando DH (Armado, bo fajnie będzie wyglądać takie imie obok imienia Leandro ;) ), bardzo mu posłużyła. Jakby instynktownie zaczęłam mocno chłopaka przerabiać. Jak widać za mocno zapędziłam się w umięśnianiu szyi (co poprawię następnym razem).
Za to zwiększenie obwodu klaty bardzo dobrze wyszło względem ostatecznych proporcji. Teraz zad muszę zwiększyć względem klaty. Głowę zamierzam nieco powiększyć, a nogi jeszcze muszę pogrubić (już je pogrubiłam, ale po zwiększeniu klaty widzę, że mogłyby być nieco mocniejsze. Na razie na dole wydają się krzywe jak patyczki, co poprawię, przy ostatecznym formowaniu pęcin i kopyt. Kopyta na focie (z lampą) wyglądają paskudnie, ale na żywo są fajniejsze niż wcześniej, udało mi się wymyślić co z nimi było nie tak.
Nad ogonem nadal dumam. Na plus wyszło dodanie masy- wypukłości konika w kilku miejscach.
Ogólem konik zaczyna w końcu mi się jako tako podobać i zaczyna żyć w mojej głowie. Zresztą chyba nie tylko w mojej- profesor pytał jak to konisko ma na imię ;) W ogóle wszystkim bydle się podoba, a ja wciąż kręcę nosem. Przeraża mnie, że tak wolno mi to idzie - ale byle czego robić mi się nie chce. Jak mam już coś robić, to coś niezwykłego. Co jest tym trudniejsze, przy tak zwykłej, statecznej pozie koniska (trochę żałuję, że nie zabrałam się za jakąś fajną fazę ruchu). Mogę tu jedynie zagrać jakością wykonania, detalami i przede wszystkim doborem typu konia i harmonią jego budowy, proporcjami. A niestety harmoni, świetnych proporcji wciąż mi tu najmocniej brakuje. Ale widzę już światełko w tunelu- konik zaczyna żyć własnym życiem.
Miało być krótko- a jak zwykle się rozpisałam.:)
Urosło nasze stadko (m.in. o koniki Schleich- słabiutkie, ale radość dają). Jak znajdę więcej czasu napiszę o nich.
FIGURY I MODELE KONI: BREYER, PETER STONE MODEL HORSES, ARTIST RESIN,COLLECTA, SCHLEICH, PAPO, MOJO, BULLYLAND I INNE. Konie w sztuce, rzeźbie, malarstwie. Kolekcja i opisy modeli koni. MODEL HORSE. My collectioon. Horses in art. Sculpting and painting horses. STATUINE, MODELLI DI CAVALLI DA COLLEZIONARE. Cavalli in pittra, scultura.
Widzę postęp jest. Armando śliczniutki, jak jego imię. Leandro też już coraz bardziej podobny do konia z wszystkimi częściami ciała. Ze schleichami mam podobnie - cienkie, ale i tak kupię.
OdpowiedzUsuńmaliaorca
Dzięki śliczne. rmando skopałam na początku- a teraz poprawiać ,muszę wiele. Ale zaczyna być co raz normalniejszy.
UsuńCienkie konie Scleich? Witaj w klubie tych, co nie potrafia się oprzeć urokowi wielu z nich. :)
Powoli, powoli, ale ważne, że coś rusza do przodu i nawet brak czasu nie zniechęca Cię do zabrania się do roboty w tych nielicznych, wolnych chwilach. A to najważniejsze, by nie tracić zapału. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i mi ciągle coś nie do końca pasuje w budowie Armado, ale oczywiście w przeciwieństwie do Ciebie, ja wcale nie umiem tego sprecyzować czy nazwać. Warto byłoby nauczyć się nieco więcej o końskiej budowie, ale boję się, że gdyby moja wiedza na ten temat poszerzyła się, to zaczęłabym patrzeć i na Breyer'y ze wstrętem, a tego bym nie zniosła. ;) Wystarczy, że Schleich'e porzuciłam... nie wszystkie co prawda, bo niektóre ratuje ich urok osobisty, któremu nie mogę się oprzeć. Ale kolejnych koni raczej nie mam już w planach (jedynie kilka z nich jeszcze mąci mi w głowie, np. pasąca się klacz Shire czy koń Przewalskiego). Ale Ciebie patrzę Schleich'e ze swoich sideł do tej pory nie chcą wypuścić. ;D
Cóż to za pęknięcie na lewej zadniej nodze? Czyżby Leandro zaliczył jakąś kontuzję czy to tylko efekt schnięcia gliny? Teraz spojrzałam, że i na zdjęciach z poprzedniego postu coś tam widać, ale wcześniej nie zauważyłam, bo na nowszych fotkach to pęknięcie jakoś bardziej rzuca się w oczy.
Leandro schnie i się kruszy. Ja to za każdym razem kleiłam, a teraz sobie darowałam. Po wyjęciu z pieca i tak będzie w częściach i będę go sklejać specjalnym klejem (podobnie to wyglądało z glinianym pieskiem, którego widziałam po wypaleniu).
OdpowiedzUsuńW Armado bardzo wiele nie pasuje- też nie mogłam od razu znaleźć źródła braku harmonii. Ale teraz mam wrażenie, że wiem w co jest nie tak, co muszę poprawić. I powoli czuję, że wszystko, mimo kiepskiego początku, powoli zaczyna zmierzać w dobrym kierunku.
Zapał na chwilę straciłam przez te długie przerwy. Przestałam o nich obsesyjnie myśleć. Przysiadłam się ostatnio trochę
Co do Schleich- one wciąż na mnie działają. Ostatnio jak spojrzałam na pewnego źrebolka to po prostu poczułam,że muszę go przygarnąć. A najgorsze, że mam sklep z Schleich, pełen nowości w drodze do szkoły. No i koniska , choć bardzo "cienkie" same się pchają w łapki.