14.11.2012

Breyer SM AS Draft i nowe Schleich


   Niestety obecnie mam tak mało czasu, że nie daję rady znaleźć wolnej chwili na napisanie posta. Dodam, że posty zazwyczaj piszę dość długo, starając się dobrze myśli ubrać w słowa. Obiecywałam opisać Salinero- jednak najpierw chciałabym mu zrobić nowe zdjęcia,  przy dobrym, dziennym  świetle (co jest możliwe przy lepszej pogodzie). W międzyczasie dodaje foty, zaległych już, nowości.
Modelem  o którym wspomniałam w poprzednim poście, jest:

- SM American Spotted Draft Bay Pinto (5907) 2009-2011





Figurka powstała na bazie moldu  Belgian G3 wyrzeźbionego, przez Jane Lunger 2006. Obecnie produkowany jest ciemnogniady srokacz, o innym ułożeniu łat (sprzedawany w zestawach z drugim konikiem SM i źrebakiem). Mi wpadł w oko poprzednio produkowany model. Ten srokacz przedstawia nową w mej kolekcji rasę- amerykańskich, srokatych koni pociągowych, co skłoniło mnie do bliższego przyjrzenia siętejj rasie (zawsze przy okazji kolejnej rasy przeglądam książki, oraz internet w poszukiwaniu informacji i zdjęć koni tej rasy).



Oprócz bardzo ładnego malowania figurka przyciąga uwagę przede wszystkim piękną, mocną i wyniosłą postawą. Anatomicznie można się czepiać moldu, brakuje mi dopracowania, czepiałabym się ogólnego kształtu ciała i detali. Górna linia szyi patrząc od góry jest bardzo wąska- mam wątpliwości, czy to jest grzebień szyi, czy jednak grzywa. Wygląda nieco bardziej na grzywę- ale jeśli tak jest to wtedy szyja, patrząc z boku, byłaby zbyt wąska. Mimo wszystko cała szyja ma bardzo wiele uroku, więc pozostaję przy myśleniu, że to nieco za wąski wałek tłuszczu jaki często widujemy u koni zimnokrwistych na szyjach, a grzywa jest ścięta na łyso :) Najbardziej natomiast rażą mnie krzywe, kanciaste kopyta. Można by życzyć sobie też nieco większej masywności przy tego typu koniach. Osobiście nie przypadło mi do gustu wiązanie ogonka w kok na środku kurtyzowanego rzepu.

Jednak wszystkie wspomniane niedociągnięcia i tak bledną gdy patrzymy na całą sylwetkę, tym bardziej, gdy pamiętamy także o tym, że  figurka konia  ma tylko kilka centymetrów wysokości.


- Schleich Lusitano Stallion 13666 produkowany od 2010 roku
  Tego pana jeszcze chyba tu nie pokazywałam choć mam go już kilka tygodni. Ogier  luzytański o jeleniej maści,  jest chyba najgorszą anatomicznie figurką spośród koni Schleich wyprodukowanych w ostatnich latach. Jednocześnie muszę uczciwie zaznaczyć, że figurka, jak na konie Schleich, jest wyjątkowo ekspresyjna i dynamiczna, dzięki czemu cieszy się wielkim powodzeniem.
 Figurę konika nabyłam na przeróbkę. Obecnie jest dość mocno zmasakrowany i grzecznie czeka na moment, kiedy ponownie się za niego zabiorę. Pracy jest o wiele więcej niż początkowo myślałam. I nie wiem, czy się obejdzie bez drastycznych poprawek, ponieważ model ma tragiczne proporcje (np. nie równej długości nogi !!!).


- Schleich osiołek Poitou 13661

Poitou jest moim pierwszym kolekcjonerskim osiołkiem. Staram się omijać z daleka wszelkie urocze figurki  zwierzątek, nawet innych koniowatych ( poza domowymi i Przewalskimi). Na real fotach, oraz zdjęciu  katalogowym osiołek nie zrobił na mnie wrażenia. Jednak gdy zobaczyłam na żywo tego stwora postanowiłam go przygarnąć jak maskotkę kolekcji :)


- Schleich Pegaz 70423 seria Bayala

Figurka pegaza powstała na bazie moldu ogiera hanowerskiego 15649. Model został nieco zmieniony m.in. dostał fantazyjne malowanie, oraz starannie wyrzeźbione skrzydła, a do tego szczotki pęcinowe oraz troszkę inną grzywę i ogon.

 Zmiany dotyczące włosa długiego bardzo służą temu moldowi. Dłuższa grzywka delikatnie tuszuje nienajlepszy rejon czoła i uszu, a obfita grzywa dodaje masy na górnej linii szyi, co świetnie komponuje się ze szczotkami i ogólnymi proporcjami sylwetki (jak dla mnie za mocnymi na współczesnego hanowera). Cały mold o wiele bardziej podoba mi się w tej wersji. Nawet zastanawiałam się nad pozbyciem się hanowera

Co do minusów. Przyjemnie by było gdyby włosy były dokładniej wyrzeźbione, co jest tym bardziej ważne  przy misternie rzeźbionych skrzydłach. Malowanie może być, poza dwoma fatalnymi gwiazdkami (na grzbiecie i szyi - kto wpadł na taki tragiczny pomysł? ). Wykończenie z wielobarwnym brokatem przy koniach fantazy jak najbardziej mi odpowiada. Jakoś nie do koca pasuje mi siwy odcień maści i przyciemnień. Przykładowo odcień maści jednorożca z serii History o wiele bardziej mi się podoba.

Stwór już się chyba zadomowił w kolekcji. :)


Figurką Schleich, która marzyła mi się od dawna jest:
-Schleich Iloris i Leolynn na koniu nr 70409 seria Bayala

Nietypowe, wspaniałe trio: wierzchowiec i elfka z niemowlęciem na rękach. Figurki elfów są po prostu wspaniałe i bardzo niepowtarzalne. Natomiast koń,  podobnie jak klacz andaluzyjska 13668, są na bazie moldu klaczy Quarter Horse 13251.

Jednak tu zmiany są wiele ciekawsze niż u pegaza. Oprócz łatwych do zauważenia zmian grzywy i ogona, dodania małych szczotek pęcinowych, oraz warkoczyków, czy rzędu, dość fajnie poprawiono całą figurkę. Klacz przeszła jakby lifting ciała, a jej proporcje, dzięki dłuższym nogom, poprawiono.


Zmiany te cięzko opisać czy nawet pokazać na zdjęciach. Nie jest to tylko kwestia zrobienia sierści, ale sporo lepszego anatomicznie wymodelowania kształtu ciała konia i jego detali. Głowa choć nie idealna jest o wiele ładniejsza, nogi są bardziej poprawne (zdecydowanie dobre !- jedne z najlepszych wśród nóg koni Schleich) i cała szyję i kłodę (przykładowo: bardzo dobrze przycięto okolice lewej słabizny i kolana.


 Grzywa i ogon są wyjątkowo ładnie wyrzeźbione - doskonale widać długie, cienkie, ale jednocześnie jakby mocne włosy.  Całą figurkę psuje w moich oczach jedynie fantazyjny czaprak z napierśnikiem i natylnikiem.



A ogólnie uważam, że wierzchowiec Iloris i Leolynn to jeden z najlepszych koni Schleich.
Figurka, pod katem stylu detali rzeźby, kojarzy mi się jedynie z moją ulubiona figurką  tej firmy- klaczą z zestawu WKKW, oraz bardzo fajnymi arabami ( ogier 13629 i klacz 13630).


 No i stuknęły mi sześćdziesiątka... Breyerków, a setka... Schleich :)
Pozdrowionka :)

2 komentarze:

  1. Mam słabość do SM G3 (właśnie tych autorstwa Lunger), mimo tych niedociągnięć, które mają :) Mam już masę pomysłów na przeróbki tych maluchów, choć z większych modeli jednak nie zrezygnuję całkowicie.
    Poitou na pewno trafi i do moich zbiorów, zastanawiam się jeszcze, czy tylko go przemaluję, czy też lekko poprawię mu sierść na bardziej "dredowatą", jaką często mają te osły. W każdym razie, moim zdaniem to nawet udana figurka.
    Nad tą klaczą od elfów sama zaczęłam ostatnio myśleć, obecnie to chyba jeden z najlepszych koni Schleich. Poza tym zastanawiam się nad elfickim "białym fryzem" z tego roku (wydaje się mieć lepsze proporcje niż standardowy fryz Schleich, przynajmniej oceniając po zdjęciach porównawczych Titwen) i tegoroczną klaczą Camargue. Po drobniutkich poprawkach byłyby z nich naprawdę świetne modele :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, zgodzę się luzytanem się nie popisali. Mimo, że mam go w swojej kolekcji, uważam, że nie jest zbyt ładnie wykonany :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj. Dzięki, że czytasz moje posty.
Niedawno znalazłam i usunełam kilka komentarzy nie zwiazanych z treścią reklamujacych jakieś dziwne rzeczy, prawdopodobnie z jakiegoś robota. Więc teraz wstawiane komentarze będą sprawdzane. Pozdrawiam :)