Strony

24.06.2016

OPIS- MODEL KONIA Ttáamsas - Breyer Traditional 1284 Indian Pony and Leotie Gift Set Limited Edition to 2500 Deluxe Collector's Set

Post piszę niestety z pochorobowym opóźnieniem. Ale już wróciłam do żywych  :)
*
W poprzednim poście pojawiły się zdjęcia naszej najnowszej perły i info o tym dlaczego wybraliśmy właśnie  Ttáamsas, Indian pony.
Tym razem pora na konkretniejszy opis zestawu, a szczególnie  konia.


 Sík'em: Ttáamsas ( Koń : Dzika Róża - i koń i kwiat w języku Niimiipuutímt indian Nez Perce) 
'Áyat:  Leotie ('Áyat to  kobieta w języku indian Nez Perce, Leotie - Kwiat Prerii w jezyku indian)
Wéeptes ( golden eagle - złoty orzeł, orzeł przedni w j. Nez Perce )

Sík'em: Ttáamsas, 'Áyat: Leotie, Wéeptes 
Ttáamsas  -Breyer Traditional 1284  Indian Pony and Leotie Gift Set  
Limited Edition to 2500 pieces Deluxe Collector's Set
Chestnut Leopard (almost chesnut pinto - pintalosa ?) only 2008
With doll, Leotie, wearing a replica of Native American buckskin dress and with leather tack. Mold #175, Indian Pony, Sculpted by: Chris Hess, Introduced: 1970


Najpierw kilka słów o całym zestawie 

Zestaw koń z rzędem i Indianką Leotie jest repliką, stylistyki ubioru i rzędu typowego dla Indian Połnocnoamerykańskich.
Z tym, że komplet to leckkie uogólnienie wyglądu Indian Północnej Ameryki taki jaki można było zobaczyć u kilku plemion ( - domyślam się, że  nie łatwo wybrać stylistykę jednego plemienia i zadowolić tym wszystkich Amerykańskich klientów). I jest to zrobione bardzo dobrze, realnie i zbliżone zarówno krojem, budową techniczną rzędu, czy konkretnymi barwami i wzorami.
Generalnie jest to jednen z tych rzędów, które cięzko opisać, czy sfotografować i najlepiej jest go obejrzec na żywo, przyjrzeć się jego konstrukcji i detalom, które umykają na fotach.





RZĄD KONIA



Zauważcie, że często pokazuje się Indian jeźdżących na oklep. W rzeczywiostości oni bardzo szybko nauczyli się tworzyc własne, oryginalne i często bardzo bogato zdobione rzędy

Budowa, konstrukcja skórzanego siodła i rzędu jest wyjątkowo realistyczna. Taka jak w wielu zachowanych historycznych, oryginalnych rzędach Indian Ameryki Północnej.
Wykonanie tego rzedu po prostu zachwyca ! Coś wspaniałego !



Większość elementów rzędu jest zszywana, lub przeszywana, z widocznym szwem tak jak w rzędach Indian. I jest to doskonale zeskalowane - co zadziwia jak na produkcję typu OF
(- obawiam się, że przy szyciu ręcznym przy tej skali, skóra rozeszłaby się od gęsto usianych dziurek, chyba, że szew by się zrobiło większy, rzadszy). 
Do tego mamy sporo troczków łączących elementy rzędu ( przytroczone są np. przystuły siodła, ogłowie ma troczkami zrobiony naczułek, czy tylną czesc nachrapnika itp.), wiele zdobień, chatrakterystycznych symboli i wszytych koralików. Uczta dla oczu ! O ile ktoś jest w stanie docenić specyficzne piękno Indiańskich ozdób i ich kolorystyki.
 Oczywiście rząd jest tak dobrze wykonany technicznie, że bez problemu można go zdjąć i założyć na innego konia i przy ostrożnym rozpięciu nic się nie rozpada. 


INDIANKA

Ubranie indianki na tle rzędu wydaje się niemalże skromne, ale doskonale pasje do reszty. Zaskoczyć mogą: nakrycie głowy indianki, czy czapsy z mokasynami. Ale także one są repliką tego co można było znaleźć w ubiorach indiańskich. Bardzo realistyczna  jest stylistyka, barwy oraz co bardzo ważne - krój ubrania ( po krojach można było poznac plemię). Nas na zywo
 zauroczyły mokasyny i czapsy indianki. Dzięki temu, że nie są połączone,
indianka jest u nas pierwszym jezdzcem, który ma obuwie umożliwiające trzymanie na koniu pięty opuszczone na dół :))) Brakuje tu w sumie tylko jakiejś mikro bizuterii.
Zdecydowanie szkoda, że sama Indianka nie grzeszy urodą -  ma marchewkowo pociagłą twarz jak starsze lalki Breyera. Przez to i nasada włosów nie wyglada zbyt natuaralnie. Być może pomoże tu jeszcze ponowne  zazczesanie warkoczy z naturalniejszym ułożeniem włosów z tyłu i na dole głowy. Miłoby było zobaczyc także ciemniejszy ocień skóry czy rysy twarzy typowe dla indian- ale zejdzmy na ziemię, to w końcu lalka OF wyprodukowana przez firmę specjalizujaca się w produkcji modeli koni, zwierzat  i dodatków do nich, a nie konkretnie lalek ( - zawsze można na spokojnie poszukać lepszą indiankę, a ważne, że ubiór juz jest). Po za tym na żywo ta indianka  i tak  to wyglada lepiej niż na fotach ( szczególnie producenta), komponuje się z całym rzedem, a koń i rząd skutecznie skupiają  uwagę na sobie.

Certyfikat autentyczności, potwierdzający rok i liczbę produkcji 2.500 sztuk.

Zdecydowaliśmy się na zakup zupełnie nowego, zapudełkowanego zestawu (NIB), w obawie przed ewentualnymi rozerwaniami czy rozkompletowaniem rzędu. Co prawda można było w zamian za to nabyć kilka innych, nowych, dużych tradków, ale indianka na koniu i z niemowlęciem jest czmś co budzi u nas wyjątkowe i piękne emocje. I jest dla nas jedną z najpiękniejszych pereł w DH Stable.

Najważniejszym motywem do wyboru akurat tego konia jest nasza fascynacja kulturą i życiem prawdziwych indian i poszukiwania prawdy o ich losie - poznawanie jej m.in. dzięki biografiom historycznych prawdziwych indian. Od lat już szukalismy figury, czy modelu przedstawiającego indianina na koniu. Ale większość figur albo miała, za słabego konia, albo nie najlepszego indianina, była mało realistyczna, albo nie przekonywały nas pod innymi względami. Tu dodatkową zaleta jest zdejmowany rząd i jeździec. A miła odmianą od często ukazywanych walczacych indian , jest indianka z niemowlęciem. 

Niestety komplet Breyera produkowany w 2008 roku, dziś jest trudny do zdobycia, a jeśli gdzis się pojawia, jest  zazwyczaj bardzo wysokich cenach, więc zakup jest dośc trudną srawą i związaną z sporym wydatkiem ( zwłaszcza jeśli ktoś chce nabyć nowy komplet). Przypomnimy, że zdjęcia indianki i rzędu były w poprzednim poście  Ttáamsas, Indian pony



"SUNKA WAKAN"
Czyli koń, w języku indian, co dosłownie znaczy "dziwny/duży pies" .

ANATOMIA, RASA I TYP

Niewątpliwą zaletą tego konia jest jego piękno, harmonia sylwetki, w połaczeniu z naturalnością.
Klacz Ttáamsas, powstała na bazie bardzo starego moldu INDIAN PONY wprowadzonego do produkcji w 1970 roku, a wyrzeżbionego przez Chriss'a Hess'a. 
Z takimi starymi moldami  najczęsciej jest związane specyficzne mniej  dokładne wkończenie  modelu, ale i ukazanie typu/rasy koni zbliżonych do typu najczęściej ówczesnie hodowanych koni jakie mogły być inspiracją dla rzeźbiarza. I o ile w przypadku współczesnych ras może się nie podobac, że koń przedstawia stary typ danej rasy, o tyle u kuca Indiańskiego, właśnie data powstania moldu działa na korzyść i zwiększa realizm.



 W czasach Gdy Indianie poznali konie i zaczęli najintensywniej je używac i hodować  nie było tam jednego konkretnego typu konia.
Poczatek tym koniom dały m.in. przywiezione przez konkwistadorów konie andaluzyjskie, inne rasy iberyjskie, rasa arabska, berberyjska, i inne konie juczne, robocze itp ( nie przytoczymu tu wszystkiego - warto poczytać dokładniej w stosownych publikacjach).  Nieliczne konie zostały podarowane Indianom, a inne po ucieczce, gdy powtórnie dziczały (  tworzac podwaliny koni masteano, czyli dzisiejszych mustangów) były  odławiane przez Indian, lub stawały się łupami  wojennymi, a na terenach konfliktów wojennych bywały kradzione.
 Indianie mający doskonały kontakt z przyroda i potrafiący zyć z nią w harmonii, błyskawicznie
 stali się wybornymi jeźdzcami i posiadali liczne stada, znacznie zmieniajace ich styl życia, zdobywania żywności, zamożność, a w konsekwencji znacznie wpływające na ich losy, dzieje konkretnych plemion a przez to całej populacji.
Dla poszerzenia widzy polecamy przeczytanie tego artykułu - Koń w życiu Indian



Analizujac stare obrazy i zdjęcia Indian, oraz historię poszerzającą wiedzę o koniach Indiańskich można wywnioskować, że ten koń typem jak najbardziej wpisuje się w to co dzis okreslamy jako kuc Indiański, a nawet  przypominający niektóre konie rasy Appaloosa.

Najlepszymi hodowcami koni wśród Indian okazali sie Indianie z plemienia Nez Perce. Ich konie były mocniejsze, roślejsze, masywniejsze, zbliżone do  koni typu stock ( koń roboczy , wykorzystywany na ranchach amerykańskich).  I większość z nich cechowało się tarantowatym umarszczeniem z wieloma wzorami. Własnie te konie były  podwaliną dzisiejszym rasy Appaloosa.






POZA

Wyjątkową role u tego moldu odgrywa właśnie poza konia. Mimo spokojnego, zrelaksowaną stępa z opuszczoną szyją, koń nie wydaje się być ospały. Klacz jest wyjatkowo naturalna, spokojna, przyjazna, zrelaksowana, ale nie nudna.



Dzięki delikatnie i nieco romantycznie zawianej grzywie, oraz ustawieniu głowy klacz ma w sobie wiele życia, wygląda jaby troskliwie doglądała źrebaka, albo przyjacielsko obserwowała coś w zaroślach.




DETALE RZEŹBY


Sprowadzając model raczej wiedzieliśmy, czego się spodziewać po tym moldzie,  takim roczniku rzeźby i generalnie po koniach Hessa, więc model nas jak zaskakująco ucieszył. 

Klacz nie ma super detali do jakich przyzwyczaiły nas młodsze moldy konia wyrzeźbione w ciagu ostatnich lat. Na  szczeście "kolorowa" masć, z większa częścią  bieli skutecznie kamufluje wiele detali, w obrębie kłody. Zapewne, przy ciemniejszych masciach na kłodzie widać by było sporo delikatnych "zarysowań "- skutku pociagnięć dłuta.



Natomiast zdecydowanie  najwięcej "bałaganu" u naszej  Ttáamsas widać w okolicach maścistych, szczególnie na głowie, gdzie jest najwięcej nierównej, kojarzacej się z bliznami powierzchni.
Rzeźba ogona i grzywy wraz z jej okolicami też nie jest zbyt gładka , idealna , ale akurat to łatwiej mozna wybaczyć. Oczywiście jak wiele starszych moldów Hessa, rysunek- kontury nóg i stawów, kopyt nie są zbyt idealne - jednak, całość i tak jest chyba w lepszej średniej dla koni Hessa.



Najgorsze w rzeźbie są chyba okolice kości nosowej i chrap , szczególnie po prawej stronie widziane od przodu. Nawet jeśli klacz miała mieć rozdęte chrapy, to jednak są stanowczo przerysowane, zbyt kanciaste. Trochę to co prawda nadało klaczy specyficznego uroku. Przy założonym ogłowiu z zestawu fragment ten nie zwraca uwagi.

Jak zapewne niektórzy się domyślą, klacz nie ma wyrzeźbionych strzałek kopytowych ani kasztanów, co w sumie chyba i  tak nie ma wielkiego znaczenia przy tak wykończonym, starym moldzie. Ale kasztany są namalowane.



MAŚĆ I WYKOŃCZENIE

Sześć razy na TAK !



To zdecydowanie jest jedno z najciekawszych malowań OF na tym moldzie.
Po pierwsze strzał w dziesiątkę względem dopasowania mąści do moldu.
Po drugie maść, a szczególnie szarpane brzegi maściste i brzegi cętek są  na prawdę fajnie wykonane, bardzo wyraźne.
Po trzecie jak już wspominaliśmy duże jasne fragmenty ciała + kolorowa maść maskują "rysy" rzeźby, z których wiele staje się niemal zupełnie nie zauważalna.
Po czwarte - piórka, które sa bardzo ładnie wyrzeźbione, dokładnie pomalowane. Sto razy na tak dla pojawiających się piórek u niektórych modeli na tym moldzie.



Po piąte wyjątkowo fajne rozlokowanie kasztanowato-tarantowatej maści względem plam maścistych. A dzięki łatkom na szyi kojarzące się troszkę z maścią pintaloosa ( połączenie srokacza z tarantem-  koń na stronach zagranicznych opisany jest  albo jako tarant, ale  pojawia się opisany jako srokacz, a  bywa, że nawet jako pintaloosa).
Po szuste - piękny na żywo odcień kasztana, orzechowy, nie łapiący rdzawo czerwonych tonów.

Oczywiście wybrane, najnowsze modele bywają jeszcze lepiej dopracowane pod kątem malowania, cieniowania. Ale tu nalezy pamiętać o produkcji klaczy w 2008 roku i można tu napisać, że jest to wyjątkowo dobre wykonanie OF.  Obecnie to jeden z najbardziej przyciągających uwagę koni w  DH Stable nawet gdy nie ma rzędu na sobie - prawdziwa perła, w stosownej oprawie!




Ciekawostka: Klacz jest zaskakująco duża!

Choć jest to "indian Pony"  jest ona wyższy w kłebie od wielu moldów dorosłych koni Breyera. Jest zbliżona wzrostem np. do Big Chex To Cash ( Smart Chic Olena).  Przez to gdy ogladamy jąw stadzie modeli, może nie najlepiej odgrywa rolę indiańskiego kuca, ale wspaniale wyglada pod indianką ! Zarówno indianie jak i ich konie były niewielkie, więc wyglądali dosyć proporcjonalnie. A jak wspominaliśmy pierwotne konie indian z Nez Perce -protoplaści Appoaloosa były wyjątkowo rosłe jak na konie indian.






PODSUMOWUJĄC


Cały zestaw Indian Pony and Leotie ,  poza naszym AR Cassandro Boy - Nocturno K.Cantrell to chyba największa nasza perła w kolekcji. Jest tak wyjatkowa jak to tylko jest możliwe.

Owszem klacz, swą rzeźbą nie "dorasta do pięt" takim moldom jak Totilas, Valegro, Rufflian i wielu innym koniom Breyera, czy np. Stone Model Horses, ale  przy tym koniu nie o to chodzi.


Przy tamtych koniach można dyskutować spierać się w kwesti anatomii, proporcjach ciała, odwzorowaniu rasy, detalach...

Tymczasem Ttáamsas ot przemierza prerie i wsłuchuje się w zapomniane szepty i okrzyki prawdziwych indian. Ale, ciiii... nadjezdzają kowboje!




A kiedy odchodzą jest czas dla źrebięcia :)



***

Zapewne nie kazdemu z Was przypadnie do gustu ten zestaw i niektórzy moga się dziwić naszym zachwytom. Cóz, w przypadku tego zestawu, w dużej mierze jest to kwestia subiektywnych myśli i emocji. Dla mnie to spełnione marzenie i przez to ma niezwykłą moc i wartość. A dodatkowo gdy piszę o tym koniu jestem w jakimś niezwykłym, emocjonalnym transie, jakiego nie uświadczam przy wielu super, hiper modelach. Stan nie do opisania. miesznaka poczucia piękna, wdzięcznsci, radości, dumy i pobrzmiewającego na dnie duszy pierwotnego, dzikiego zewu natury.
Wyobraznia sama niesie  do Świata  Indian...
Pozdrawiam!


-->

5 komentarzy:

  1. Oh... widzę, że choroba dopadła i Ciebie :/ Ciesze się, ze juz wracasz! Ja pod moją nieobecnośc dostałam pierwszego breyera trad! Bardzo się z niego ciesze! :) Co do modelu to na tamtych zdjęciach z poprzedniego posta faktycznie nie było widac tych wspaniałych detali! Sama poszperałam i przeczytałam kilka artykułów o indianinach i zgodzam się z tym, że zestaw super odwzorowuje prawdziwe rzędy i ubrania, których używali czerwonoskórzy. :)
    Pozdrawiam.
    Wiola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku Wioletta mega gratulacje ! Pierwszy Breyer jest chyba najwazniejszy !
    Tak pochorowałam, co troszkę dziwi przy tej pogodzie, ale dystans fajny się pojawił w głowie nowe myśłi itp. To ma swoje plusy !Do tego podryfowwałam w zupełnie inny świat :)
    Ja gdzies mam w ogóle ksiązkę, z wykrojami i detalami ubrań indian typowych da konkretnych plemion, jak są szyte, jakie ściegi skóry, dodatki itp. Coś niesamowitego. Niestety jeszcze sie nie dokopałam do niej po przeprowadzce. A jestem mega ciekawa jak wypadnie ten krój względem tego co mam w tej ksiązce.
    Czytanie o prawdziwym zyciu indian to w ogóle niesamowita sprawa. A biografie indian dają bardzo duzo do myślenia.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje! Oh bardzo chciałabym mieć tak,ą książkę, ponieważ świat czerwonoskórych coraz bardziej mnie wciąga! ;) Pozazdrościć książeczki
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Kupiłam ją kiedyś na jednym ze zlotów miłośników i pokazów kultury indian. Pamiętam, że zańczyłam wtedy nawet z polskim "wodzem" oryginalny taniec two steps" i własnie nabyłam tą mega ciekawa ksiązkę. To było sto lat temu, a już wtedy patrzyłam na temat także pod kątem modelarskim.
      A tak w ogóle to gdziś mam zdjęcia Dorotheah z Hubertusa przebieranego w stroju indianki i z pokazów dla dzieciaków w JB Ranch w Genui ( w drugim samorobnym stroju indianki)...

      Usuń
    3. Co do zdjęć to jest to któreś z podlinkowanych zdjęć w poście o Poświcie? To chyba było... Przebierany Hubertus. Chodzi o te zdjęcia?

      Usuń

Witaj. Dzięki, że czytasz moje posty.
Niedawno znalazłam i usunełam kilka komentarzy nie zwiazanych z treścią reklamujacych jakieś dziwne rzeczy, prawdopodobnie z jakiegoś robota. Więc teraz wstawiane komentarze będą sprawdzane. Pozdrawiam :)